Prolog
Spojrzałam na zegarek na kuchence było późno – „Nie zdążę na ten autobus” – pomyślałam. Założyłam szybko trampki, zarzuciłam kurtkę, porwałam swoje rzeczy i wybiegłam z domu. Na przystanek miałam tak z dwie minut. Spakowałam klucze od domu i szamotałam się z zamkiem od torebki- „ No nie, znowu”. Szamotałabym się dalej gdyby nie to, że na kogoś wpadłam. Część rzeczy z mojej torebki wylądowała na chodniku. Zaklęłam pod nosem, a zdarzało mi się to rzadko. Właśnie mój autobus odjeżdżał z przystanku. Pojadę następnym. Spojrzałam na winowajcę tego zdarzenia. Kucał do mnie tyłem zbierając moje rzeczy. Po chwili stanął naprzeciwko mnie i podał mi moją torebkę.
- To chyba Twoje – powiedział – Przepraszam za to zderzenie – uśmiechnął się.
Jego uśmiech był taki cudowny, a oczy miał jak dwa oceany.
- Ech, autobus i tak mi już uciekł – powiedziałam smutno – no nic pojadę następnym.
- Jeszcze raz przepraszam – powiedział i odszedł.
Coś kazało mi się obrócić w jego stronę. Spojrzałam, ale nie wiedziałam, że ten zwykły początek dnia będzie początkiem mojego nowego rozdziału w życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz